Nasz pierwszy przystanek – Koło, Zalew Ruszkowski. Kotki całą drogę zawodziły niemiłosiernie, że chcą już wyjść. Teraz szczęśliwe zniknęły nam w wysokich trawach lub gałęziach drzew.

Nie ma budowy pod blokiem. Śpiewają ptaki, gryzą komary. Jest dokładnie tak jak powinno być. Po drodze widzieliśmy rodzinę łabędzi. Nie rozumiem dlaczego małe łabuczki nazywa się brzydkimi kaczątkami. Przecież one są piękne. Takie niepozorne, niczego nieświadome, zapatrzone w mamę-łabędź jeszcze nie wiedzą, że staną się takie jak ona. Nie mają pojęcia ile piękna je czeka. Płyną. Uczą się życia.
Uczymy się i my. 🧡

